Znowu lunął deszcz! Dobrze, że zdążyłam pojechać- na rolkach!- do sklepu po składniki na dzisiejszy obiad, zanim bym zmokła. Przyznam się, że towarzyszący mi w planowaniu menu motyw to "ja wam pokażę!". Komu i co? Już tłumaczę.
Gdy oświadczyłam rodzicom, że chcę zrobić obiad dla czterech osób, usłyszałam "tylko wiesz, że my lubimy dobrze przyprawione", co w szerszym kontekście miało sugerować, że nie będę potrafiła połączyć swojej kuchni, w której nie używam soli, z ich niedelikatnymi podniebieniami. Dopięłam swego! Ziałam ogniem jak smok, ale udało mi się skomponować jadło ostre na miarę ich oczekiwań: ostrrry krem pomidorowo-paprykowy oraz pulpety z indyka w zalewie.
Ostrrry krem pomidorowo-paprykowy |
6 pomidorów
1 czerwona papryka
1 zielona papryka
2 zielone papryczki chillie
2 ząbki czosnku
4 łyżeczki mielonej ostrej papryki
5 łyżek oliwy z oliwek
bazylia, pieprz
2 kromki białego chleba
Warzywa dokładnie umyłam, wykroiłam ogonki i wszelkie niejadalne elementy.
Paprykę pokroiłam w drobną kostkę.
Papryki rozdzielałam kolorystycznie: czerwoną do jednej miseczki, oba rodzaje zielonych papryk do drugiej.
W dwóch garnkach o różnej wielkości rozgrzałam odpowiednie ilości oliwy z oliwek.
Do większego garnka wrzuciłam czerwoną paprykę, do mniejszego- zieloną.
Papryczki szkliłam na oliwie na małym ogniu przez jakieś 10 minut.
W tym czasie również w kostkę pokroiłam pomidory i wrzuciłam je do czerwonej papryki.
W tym momencie doprawiłam większy garnek, dodając dwa posiekane ząbki czosnku, dużą ilość zmielonej ostrej papryki, dużo pieprzu, bazylię.
Zamieszałam.
To wszystko dusiłam pod przykryciem aż pomidory zmiękły i się rozpadły, mieszając raz, czy dwa.
W tym czasie zdjęłam z gazu zielone papryczki i zmiksowałam je blenderem na gęsty krem.
To samo zrobiłam z pomidorami i czerwoną papryką, tyle, że około 10-15 minut później.
Krem powinnam jeszcze przelać przez sitko, by pozbyć się niedokładnie zmiksowanych elementów, czy jakiś skórek, ale podarowałam sobie ten element. Chciałam zachować gęstą konsystencję i nieduże kawałki warzyw.
Przed podaniem na patelni ułożyłam pokrojone na mniejsze kawałki kromki białego chleba, posmarowane masłem i posypane ostrą papryką.
Na talerze przelałam równe porcje czerwonego kremu, dodając niewielką ilość zielonego na środek, w towarzystwie grzanek.
Pulpety z indyka w zalewie |
Zalewa:
500ml wody
150g piersi z kurczaka
1 marchew
1 pietruszka
1/2 pora
1/2 korzenia selera
2 ząbki czosnku
natka pietruszki
ziele angielskie, liść laurowy
Pulpety:
500g mięsa mielonego z indyka
1 duża marchew
1 duża cebula
1 jajko
1 bułka
pieprz, estragon, bazylia
3 łyżki oliwy z oliwek
Wywar z założenia miał być warzywny, jednak dzień wcześniej robiłam kotlety z piersi kurczaka i trochę mi zostało, więc postanowiłam to mięsko wykorzystać. Wyszedł bardzo nasycony, ponieważ na 2 szklanki wody, wrzuciłam sporo warzyw, przypraw i podaną ilość kurczaka.
Wywar zagotowałam, a później pozostawiłam na wolnym ogniu jeszcze przez ponad godzinę, od czasu do czasu zbierając z góry osad z mięsa.
Bułkę zalałam przegotowaną wodą i pozwoliłam jej nasiąknąć przez 10 minut.
Odsączyłam.
Na tarce o dużych oczkach starłam marchewkę i cebulę. Napłakałam się przy tym troszkę.
Mielone wrzuciłam do miski.
Wbiłam do niego jedno całe jajko.
Doprawiłam bardzo dużą ilością pieprzu, bazylią, estragonem. Wymieszałam.
Dodałam odsączoną bułkę oraz warzywa.
Wymieszałam dokładnie i odstawiłam na jakąś godzinę, by składniki przesiąkły nawzajem swoim aromatem i smakiem.
Na głębokiej patelni rozgrzałam oliwę z oliwek.
Uformowałam dokładnie osiem, podłużnych pulpetów. Wyszły większe, niż się spodziewałam.
Mięso smażyło się około 20 minut, równomiernie z dwóch stron, aż się przyrumieniły.
Zmniejszyłam ogień, zalałam pulpety wywarem i dusiłam pod przykryciem kolejne 20 minut.
Nabrały smaku bulionu, zachowując jednocześnie swój ostry charakter!
Podałam je z natką pietruszki.
Świetnym pomysłem okazało się połączenie na jednym talerzu obu dań. Krem spełnił się w roli częstego, pikantnego sosu dla pulpetów, w połączeniu z rosołowym wywarem.
Przyznaję, że po raz pierwszy robiłam krem! Właściwie nie wiem do końca, czy moja pomidorowo-paprykowa papka w fachowej kulinarnej terminologii łapie się na miano kremu. W oryginalnym przepisie na pewno, jednak ja jak zwykle musiałam coś zmienić.
Oba dania spełniły oczekiwania. Po raz pierwszy nikt nie narzekał na mało wyrazisty smak! Ja ziałam ogniem, a rodzice i Kacper byli zadowoleni. Jestem też z siebie dumna, że udało mi się zgrać obie potrawy w czasie i podać je ciepłe!
Krem przygotowany bez soli i bez koncentratu ze świeżych warzyw wyszedł bez wątpienia zdrowo. Co do zawartości witamin, potasu i innych mikro-, makroelementów pomidora i papryki nie muszę chyba nikogo przekonywać! Mielone zazwyczaj kojarzyło mi się tylko z wołowiną. Wersja drobiowa jest z pewnością mniej tłusta i lżejsza. Obiad okazał się też być bardzo sytym! Po połowie porcji zupy byłam już najedzona!
Już zastanawiam się, jakie warzywa jako następne trafią do mojego odkurzonego po miesiącach czekania na użycie blendera!
Zobacz też moje ostatnie przepisy:
serdecznie polecam krem z brokuła i kalafiora :)
OdpowiedzUsuńW warzywnym bulionie doprawionym do smaku gotuje główkę kalafiora i główkę brokuła, oba warzywa dziele na nieco mniejsze kwiatuszki :) gdy wyraźnie zmiękną wyjmuje z zupy niejadalne elementy(ziele angielskie, liście laurowe itp) następnie wszystko blenduje i podaję z odrobiną jogurtu naturalnego, jest pycha :)
koleżanka z klasy :)
Polecam przepis z komentarza obok! Przepyszny, delikatny i po prostu palce lizać! Oddałbym wszystko za świeże warzywa!
OdpowiedzUsuńjak pysznie u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńWszystko wygląda przesmacznie:)
OdpowiedzUsuńJaka hiszpańska kuchnia :D
OdpowiedzUsuńFajnie prowadzisz bloga i ciekawie piszesz :)
OdpowiedzUsuńJeszcze tylko pochwal się, kto jest fotografem, gdy Ty jesteś na zdjęciach ;) Zresztą zdjęcia robione z głową, a i jeszcze jedno, podpisz je. Są tacy, którzy lubią sobie przywłaszczać w sieci cudzą własność. A wtedy robi się niemiło.
Jak dla mnie trochę za ostro, ale kolorowo;D Mam nadzieję, że rodzice zachwyceni!
OdpowiedzUsuńOdpowiedź do komentarza na stronie http://iinspiracje-kulinarne.blogspot.com/2013/06/chleb-zytni-na-zakwasie-do-wyboru-do.html
OdpowiedzUsuńSzczerze, to nie znam żadnej innej możliwości niż zrobić zakwas samemu, co jest trudniejsze niż się wydaje, lub wziąć od kogoś, kto już ten zakwas ma. Nie orientuję się czy zakwas jest dostępny w sklepach.
muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńSuper, idealne dopełnienie pięknej, leniwej soboty :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
siwapiecze.blogspot.com
Najfajniejsze są uśmiechnięte buzie szczęśliwej rodziny :D
OdpowiedzUsuńobiad iście królewski!
OdpowiedzUsuńzapraszam na ekspresowe paczuszki z ciasta francuskiego :)
Ale smakowite! Ślinka cieknie na sam widok :)
OdpowiedzUsuńPyszności,zaciekawiło mnie jednak dlaczego nie używasz soli,ja stosuje jej niewiele ,ale ani ziarnka?
OdpowiedzUsuńpyszne danie takie z chęcią bym skosztowała.
OdpowiedzUsuńświetna zupka uwielbiam ostre smaki :)
OdpowiedzUsuńTo by mi na pewno bardzo smakowało ! : )
OdpowiedzUsuńto by mi bardzo smakowało!: )
OdpowiedzUsuń