środa, 5 czerwca 2013

Pstrąg dla zabieganych

Cześć,
mam nadzieję, że Wy lepiej znosicie tę pogodę niż ja! Marznę i cierpię na deficyt słońca. Nie wiem, czy szanowna Pani Wiosna zorientowała się, że już od jakiegoś czasu mamy czerwiec, wydaje mi się, że nie. Tak, czy siak, nie narzekam na nudę, czerwcowi, nawet takiemu pochmurnemu, towarzyszy fakt zbliżającego się zakończenia roku szkolnego. Dużo zajęć skraca czas możliwy do przeznaczenia na gotowanie. Trzeba biec na korepetycje, dodatkowe zajęcia sportowe, czy angielski. Potrzeba energii, a nie ma czasu, by przygotować coś, co jej dostarczy w prawidłowych proporcjach. Jest na to rada! Jedna z moich ulubionych propozycji na obiad lub kolację: dla zabieganych, zmęczonych i wygłodniałych.

Pstrąg w folii z pieczonymi ziemniakami

1 cały pstrąg patroszony
2 małe ziemniaki
2 ząbki czosnku
1 duża marchew
seler
1/2 cytryny
koperek, estragon

Świeżej, wypatroszonej rybce zafundowałam krótką kąpiel w kuchennym zlewie.
Dokładnie wyszorowałam rybią skórę szczoteczką, do czego można użyć też szorstkiej gąbki. Wypłukałam partie odsłoniętego mięsa.
Ziemniaki obrałam i przekroiłam na połówki. Ugotowałam w małym garnuszku. Nie przepadam za nimi, dwa to aż zbyt wiele.
Pstrąga pozbawiłam ogona oraz głowy, ucinając ją ostrym nożem za płetwami piersiowymi.
Przygotowałam prostokątną blachę, którą wyłożyłam folią spożywczą.
Rybę ułożyłam na folii, otworzyłam ją i skropiłam mięso sokiem z połowy cytryny. Kwas zawarty w soku z cytryny sprawia, że mięso nie rozpada się podczas obróbki termicznej i jest łatwiejsze w pieczeniu. Nie wspominając o walorach smakowych!

Następnie wmasowałam solidną porcję przypraw: koperku oraz estragonu. Zamknęłam pstrąga.
W ugotowanych połówkach ziemniaków wydrążyłam po środku łyżeczką małe wgłębienia.
Ząbki czosnku posiekałam drobno i ułożyłam w dołkach bulw.
Ziemniaki włożyłam do folii razem z rybą i wszystko posypałam jeszcze koperkiem do smaku.
Folię zawinęłam po bokach.
Piekarnik nagrzałam do 170*C i włożyłam do niego blaszkę na 40 minut.
W tym czasie starłam na tarce o dużych oczkach marchew i nieduży kawałek selera i skropiłam warzywa odrobiną soku z cytryny, by nie wyschły i nie straciły koloru, czekając aż ryba się upiecze.


Jest to mój ulubiony sposób przyrządzania ryby. Dlatego "dla zabieganych", bo nie wymaga stania przy patelni i przewracania filetu na drugą stronę. Ani późniejszego szorowania tej patelni :)! Co więcej- jest to metoda o wiele zdrowsza od smażenia w głębokim tłuszczu, bo odbywa się bez jego dodatku, poza tym zbawiennym dla zdrowia- rybim. Bogactwo wielonienasyconych kwasów tłuszczowych u pstrąga tęczowego jest ogromne, mimo, że jest to ryba dwuśrodowiskowa, a nie typowo morska. Zaletą jest też to, że podczas konsumpcji bardzo łatwo jest usunąć ości, racząc się oczyszczonym mięsem o delikatnym smaku.
Pieczenie ziemniaków zazwyczaj odbywa się z udziałem masła, którego nienawidzę! Zrezygnowałam z niego, nadając smak czosnkiem. Rozwiązanie o wiele trafniej spełniające moje wymagania kulinarne.
Do dopełnienia zestawu obiadowego: klasyka klasyki, najbanalniejsza surówka świata, od wieków dostarczająca ludziom witaminy A, wspaniałego beta-karotenu.
Nic, tylko jeść!



Sprawdź też przepisy na moją:

3 komentarze:

  1. No niestety cierpię tak jak Ty...jestem na wakacjach i wracam bo ciągle pada:( chyba zrobię kolejną bezę :)) całuję

    OdpowiedzUsuń
  2. też niedawno miałam pstrąga na obiad :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Pstrąga zawsze piekę w piekarniku tylko nie w folii, a w szklanym naczyniu żaroodpornym. I nie ucinam mu głowy;)
    Fajny taki lekki obiad:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń