Klasyczne leniwe |
600g twarogu półtłustego
600g mąki pszennej
3 jajka
szczypta soli
50g masła
2 łyżki cukru
cynamon
Do miski wrzuciłam 600g nieodsączonego twarogu półtłustego. W moim wypadku były to trzy kostki po 200g.
Twaróg rozgniotłam widelcem.
Wbiłam 3 całe jaja.
Wymieszałam składniki ręką.
Zaczęłam stopniowo dosypywać mąkę.
Cały czas zarabiałam ciasto ręką.
Gdy wsypałam około 3/4 przygotowanej wcześniej mąki, wyrzuciłam ciasto na podsypany mąką blat i tam zarabiałam już bardziej energicznie.
Moim celem były twarde i zwarte leniwe, więc często podsypywałam ciasto i blat kolejnymi porcjami mąki, wciąż mieszcząc się w granicach przygotowanej wcześniej ilości.
Gdy uzyskałam elastyczną masę, podzieliłam ją na mniejsze kule, a każdą własnoręcznie formowałam w długie wężyki.
Każdy wężyk od góry spłaszczałam.
Takie porcje kroiłam ostrym nożem pod skosem na pojedyncze pierogi. Wydaje mi się, że im mniejsze, tym lepiej, bo łatwiej je wtedy ugotować, jednak nie mogą być zbyt małe.
Wyszło mi akurat 60 sztuk!
W dużym garnku zagotowałam na dużym ogniu wodę, lekko ją osoliłam i za pomocą chochli z dziurkami wkładałam po kilka pierogów.
Trzymałam je na dużym ogniu do czasu, gdy wypłynęły na powierzchnię.
Wtedy zmniejszałam ogień i zalewałam pierogi filiżanką zimnej wody, nie dopuszczając do wrzenia zawartości garnka.
Gotowałam je jeszcze kilka minut, myślę, że około ośmiu.
Przy pomocy tej samej chochli wyławiałam je i od razu nakładałam na talerze.
Czynność powtórzyłam trzykrotnie, tak więc na raz gotowałam po 20 leniwych.
W garnuszku rozpuściłam na małym ogniu porcję masła.
Gotowe leniwe polałam rozpuszczonym masłem i posypałam cukrem.
Tak zaserwowane uwielbia mój tata i siostra!
Ostatnią turę pierogów przyrządziłam na swój sposób: jeszcze wilgotne od gorącej wody, w której się gotowały, posypałam szczyptą cynamonu.
60 sztuk to jakieś pięć obiadowych porcji, którymi można się najeść!
Dzięki takiemu obiadowi, najedzona wbiłam się w białą koszulę i poszłam do szkoły odebrać świadectwo!
Jest to przepis wierny wskazówkom mojej mamy! Wiem, że wiele osób rozdziela białko od żółtka jaja kurzego i dodaje białko po ubiciu. Zaprezentowany przeze mnie przepis jest chyba najłatwiejszym i najmniej pracochłonnym na leniwe pierogi. Do ciasta stosuje się tylko trzy składniki, a mimo to wypadają przepysznie. Właśnie dzięki wyeliminowaniu mniej lub bardziej egzotycznych przypraw leniwe pierogi to bardzo dietetyczne danie. Nie mam tu na myśli kaloryczności, bo jako produkt mączny są bombą węglowodanową! Mówię o ich delikatności. Są polecane w przypadku diet stosowanych przy schorzeniach układu pokarmowego. Leniwe wcale nie tak leniwie prześlizgają się przez kolejne odcinki przełyku, do żołądka, w którym nie wymuszają nadmiernej produkcji kwasów, łagodnie reaguje też na nie wątroba. Mogą funkcjonować jako samodzielne danie, lub w mniejszej ilości jako dodatek do obiadu, na słodko bądź wytrawnie.
Ostatnio zamieściłam również przepis na:
mmm... uwielbiam posypane cukrem i cynamonem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.;)
bardzo fajny przepis :) takie domowe przepisy od mamy albo babci są zawsze najlepsze :)
OdpowiedzUsuńAż wstyd się przyznać ale nigdy nie jadłam, a muszą być pyszne :) I jak pięknie pokazane jak się je robi. Kiedyś na pewno spróbuję. Pozdrawiam. wkuchniumoniki.blogspot.co.uk
OdpowiedzUsuńAle mi narobiłaś apetytu :D A mama pojechała na wakacje i nie ma mi kto zrobić ;D
OdpowiedzUsuńNajlepiej smakują te dania, które wyniosło się z rodzinnego domu;) Muszę je zrobić w weekend;)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się ten specjał a w moich stronach leniwe to rzadkość. W moim spisie jest nieco inny przepis, ale, jak patrzę, jak sobie świetnie radzisz w kuchni... A do tego wszystko wiesz... Cztery razy gotowałaś... I słusznie... Czy to pyzy, czy leniwe nie znoszą w garnku tłoku... Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńzrobiłaś mi smaka! Muszę zrobić :):)
OdpowiedzUsuńPyszne leniwe! Czy na słodko czy na słono zawsze są pyszne! Super fotorelacja ;)
OdpowiedzUsuńdawno takich nie jadłam... mmmmmmmmmmm
OdpowiedzUsuńUwielbiam:)))
OdpowiedzUsuńUwielbiam leniwe! :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba jak przedstawiasz swoje przepisy.. i zdjęcia w trakcie robienia :)
Potwierdzam legędę, dla mnie są to kluski, albo po prostu leniwe, bez dodatków nazwowych. Pierwszy raz słyszę ktoś to nazywał pierogiem :) Inna sprawa, że nie jestem ekspertem w tej materii. Po ukończeniu edukacji przedszkolnej frykasy takie zdarzyło mi się konsumować zaledwie kilka razy w barze mlecznym. W domu nigdy mi ich nie serwowano. Najwyższa pora wrócić do korzeni :)
OdpowiedzUsuńLeniwe kojarzą mi się z dzieciństwem :)
OdpowiedzUsuńA ja będę rbić kopytka:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam te kluseczki :-)
OdpowiedzUsuń